W końcu znalazłam ją... Leżała na ziemi nieprzytomna. Szybko schyliłam się i zaczęłam wykonywać sztuczne oddychanie. Uff... Oddychała. Wyjęłam telefon z torebki i zaczęłam wybierać numer 112.
-Dzień dobry. Policja. - powiedział ktoś po drugiej stronie słuchawki
- Chciałabym wezwać karetkę na ulicę Jesionową 29. Ale teraz natychmiast! - wykrzyczałam do słuchawki i się rozłączyłam.
- Juli, nie odchodź... Proszę Cię.. Kochana. Nie zostawiaj mnie tutaj samej... Juluś... - wychlipałam.
Karetka przyjechała dość szybko. Chciałam do niej wsiąść, jednak mi nie pozwolili.
Podeszłam do ściany. Zaczęłam płakać i osuwać się na dół. Ona nie mogła umrzeć.
*****************************
W szpitalu
Przyjechałam do szpitala jak najszybciej się dało. Zaczęłam szukać sali w której leży moja przyjaciółka. Biegałam po budynku jak oszalała, aż w końcu znalazłam gabinet lekarzy. Zapytałam gdzie leży Julia ...Julia Fabregas ?
- W sali numer 6. Ale jest pani kimś z rodziny? - zapytał doktor Samaniego
- Nie. - odpowiedziałam smutno
- To niestety nie może pani wejść.
Znów się rozpłakałam i uciekłam do łazienki. Tam weszłam do pierwszej lepszej kabiny i wyciągnęłam... Tak. Żyletkę. Tak , znów to zrobiła. Pierwsze cięcie bolało najmocniej. Później już nic nie czułam.

Nie wiem kiedy straciłam przytomność, ale obudziłam się dopiero na sali szpitalnej. Zobaczyłam,że mam zabandażowaną rękę.
Czyli mnie uratowali. Pomyślałam. Nie chciałam tego. Wolałam umrzeć. Bo to przeze mnie Julia znalazła się w szpitalu.
Właśnie ! Julia. Wstałam z łóżka i poszłam do gabinetu lekarzy po raz drugi już dzisiaj.
Tym razem doktor Samaniego pozwolił mi pójść do Julii. Leżała nieprzytomna na łóżku. Wyglądała tak niewinnie. Tęskniłam za tą żywiołową Julcią, która była ciągle uśmiechnięta i zadowolona z życia. A nie taką smutną dziewczynę.
Nagle jakiś sprzęt koło łóżka zaczął dzwonić. Przestraszyłam się ale nie opuszczałam miejsca koło łóżka mojej najlepszej przyjaciółki.Przybiegło z pięciu lekarzy i zaczęli coś robić przy tym sprzęcie. Ja nadal nie ruszałam się z miejsca. Doktor Samaniego rozpiął górną część piżamy Julii i zaczął masaż serca. Jedna z pielęgniarek rozkazała mi wyjść. Zrobiłam to niechętnie, ponieważ nie chciałam zostawiać Hiszpanki samej.
Stanęłam przy szybie i wpatrywałam się co robili lekarze. Pielęgniarz Castro zasłonił zasłonkę która wisiała dookoła łóżka. Ehh.. No to sobie popatrzyłam. Usiadłam więc pod salą i nie ruszałam się z miejsca.
Po godzinie z sali wyszedł lekarz.
-Czy pani jest tu jedyną bliską osobą Julii Fabregas ? - zapytał
- Tak. Co z nią jest?
-No to mam dla pani wiadomość ....
_____________________________________________________
Przepraszam za ten jeden trochę brutalny fragment, ale musiałam.
Taki trochę wymuszony rozdział, ale jest. :)
Ten wpis dedykuję Dominice :)
O kurde.... Tego to się nie spodziewałem :o Fajne <3 /Maicon
OdpowiedzUsuńSuper! Ale gif mnie przeraża XD
OdpowiedzUsuńA mnie nie <3 xd Lubię takie klimaty :3 Wieeeem, jestem chora psychicznie xd
UsuńLui nie przejmuj się...mnie te klimaty też kręcą ♥ Dlatego rozdział uważam za mega zajebisty ♥ Życzę weny na następny ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję <3 Te klimaty są super <3 Teraz wiem, że mogę dodawać ich więcej :3
UsuńMyślałam, że tylko ja lubię takie rzeczy O.o
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że tak świetnie piszesz?
Świetnie ? :O Dziękuję i cieszę, że Ci się podoba <3
UsuńGenialny rozdział Pani Pique ! ♥ Świetnie piszesz ♥ :**
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBoże, jak to się skończy? Daj next, teraz! XDD
OdpowiedzUsuńPojawi się jak czas znajdę :D
UsuńSuper Luka. Ja też chcę dedykacje. :D
OdpowiedzUsuń