piątek, 18 października 2013

Epilog.

*z perspektywy Gerarda*

- Przed chwilą dzwonił Ramos, że znalazł Luisę. -  odpowiedział mój brat
- To świetnie. Powinna już dawno tutaj być. Przecież ktoś musi robić nam zdjęcia. - odpowiedziałem i szturchnąłem Cesca.
- Gerard! Przestań! To nie czas na żarty. Ona już wam nie zrobi zdjęcia... - mój brat nagle posmutniał
- Marc, nie żartuj mi tutaj.
- Ale ja nie żartuje. Policja znalazła dzisiaj, godzinę temu jej ciało na cmentarzu, koło grobu Julii. - zaczął opowiadać.
- Ale jak to jej ciało? Pewnie siedziała tam długo i zasnęła, bo dzisiaj w nocy Milan nie dawał jej w ogóle spać. -  nie było mi teraz już tak wesoło.
- Nie zasnęła. Luisa podcięła sobie żyły, bo jak Ramos powiedział, zabiła Bartka. Więcej nic nie wiem .

Ta wiadomość mnie zaskoczyła. Spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Poczułem, że w jednej chwili straciłem wszystko o co się starałem przez ostatni czas. W sercu zrobiła mi się taka pustka. Straciłem grunt pod nogami. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Chyba się przewróciłem na murawę, ale nie jestem pewien. Nie wiem gdzie w tej chwili znajdowały się moje dzieci. Zdaję sobie sprawę z tego, że było to bardzo nieodpowiedzialne, ale straciłem miłość swojego życia. Jedyne czego teraz pragnąłem, to żeby Luisa wróciła do świata żywych.
- Ej, Geri, żyjesz? - zapytał Fabs
- Nie. A przynajmniej się tak czuję.
- Wiem, Gerard. Sam to przeżyłem. Ale musisz się pozbierać. Masz dla kogo żyć. - powiedział to i wskazał na bawiącego się na murawie Milanka.

* osiem miesięcy później *
To już osiem miesięcy odkąd Luisa nie żyje. Nadal nie potrafię się pogodzić z tym, że moja ukochana odebrała sobie życie. Może kiedyś zrozumiem jej decyzję, jednak teraz nie potrafię. Cesc wspiera mnie jak tylko może. Stara się być ze mną cały czas. Abym tylko nie siedział sam w domu, bo wtedy ciągle myślę o Mojej Jedynej i Prawdziwej Miłości. Kochałem ją całym swoim sercem. Całym sobą. Nigdy nie myślałem o kimś tak jak o Niej. Fabs próbuje mnie przekonać, że widocznie tak musi być. 
Wczoraj był najważniejszy dla nas, Barcelony, mecz w tym sezonie, z PSG w finale Ligi Mistrzów. Wygraliśmy 5:0 z czego strzeliłem 3 bramki. Wszystkie oczywiście zadedykowałem mojej ukochanej i dzieciom.

Oczywiście po zwycięstwie odbyło się oficjalne wręczenie Pucharu Ligi Mistrzów. A zaraz później świętowanie z rodzinami. Wszyscy piłkarze przylecieli ze swoimi partnerkami. Tylko ja i Cesc zostaliśmy sami. A więc na murawę wzięliśmy moje dzieci. 
To było naprawdę straszne, jak wszyscy dziennikarze wypytywali mnie, gdzie jest mama tych maluchów. Każdego mijałem nie odpowiadając na pytania. W szatni się popłakałem.... Ale trzeba żyć dalej ... 
____________________________________________________
I tak oto kończy się ta historia. Dziękuję wszystkim, którzy czytali te moje wypociny xd A ja już teraz zapraszam na kolejnego bloga http://awglowietysiacemarzen.blogspot.com/ :) 
No to do zobaczenia na moim drugim blogu. 
Lui :)  

A! I zapomniałam :  Czytasz = komentujesz  :) 


sobota, 12 października 2013

12. Szczęśliwe zakończenia się zdarzają tylko w filmach ...



Okno w białym BMW się otworzyło, a w nim dostrzegłam znajomy uśmiech. Chłopak po woli wyszedł z auta ubrany w szarawy garnitur. Szedł w moim kierunku z tym samym uśmiechem na ustach. Ahh... To Marc, brat Gerarda.
-Hej Marc, co ty tutaj robisz? - zapytałam chłopaka
-Jak to co ? Przyszedłem popatrzeć jak mój kochany braciszek wgniata kolegów w ziemię.- odpowiedział


- Ehee...Nigdy nie interesowały ciebie występy Twojego brata. Przyszedłeś tu dla Anny, prawda? - rozgryzłam Marca
- Ty zawsze potrafisz mnie rozgryźć. Tak. Przyszedłem tutaj dla niej. Jest na Camp Nou?
- Tak, siedzi wraz z Milankiem i Julią. Ale Marc, pamiętasz, że ona jest żoną Andresa?
- Tak, tak. Pamiętam. Ale męża zawsze można zmienić. - powiedział i uśmiechnął się głupkowato, co w rodzinie Pique było tradycją.

Marc zamknął swoją "furę" i pobiegła na Camp Nou do swojej wybranki, która nie była jego.
Ahh... ci faceci. Pomyślałam i poszłam w kierunku najbliższego sklepu spożywczego, do którego droga prowadziła przez park. Nie lubiłam chodzić przez ten park, ponieważ dużo tutaj było handlarzy narkotyków i  "pań lekkich obyczajów". Często tutaj przychodzili małolaty i za pieniądze rodziców najpierw kupowali dragi, które wciągali w prowizorycznej toalecie w środku parku. A później szli do tych kobiet.
Nagle spostrzegłam znajomą sylwetkę. Natychmiast schowałam się za krzakiem, których w tym parku nie brakowało, aby ON mnie nie zauważył. Obserwowałam jego ruchy i zauważyłam, że te kobiety "są jego". A teraz przyszedł zabrać kasę, którą one zarobiły pracując swoim ciałem. Z jedną z nich rozmawiał wyjątkowo długo. W zasadzie nie rozmawiał tylko się na nią darł. Ten jego monolog został zwieńczony uderzeniem z całej siły tej kobiety w twarz. A później, jak gdyby nigdy nic, odszedł.
Tego już nie wytrzymałam. Złapałam za jakiś metalowy pręt, który leżał koło mnie i pobiegłam za nim. Oczywiście starałam się biec jak najciszej, żeby mnie nie spostrzegł.
Zatrzymał się na chwilę, aby zawiązać buta. Idealny moment.
Szybko zaszłam go od tyłu i z całej siły uderzyłam go metalowym prętem w głowę. To uderzenie go powaliło. Krew rozprysła się. Zauważyłam, że Bartek przestał oddychać.
Czyli zrobiłam to. Ja Luisa zabiłam go. Dopiero teraz po woli zaczęło docierać do mnie co takiego zrobiłam.

Szybko uciekłam z miejsca zbrodni. Nie wiedziałam dokąd pobiec. Wybrałam cmentarz. Znalazłam grób Julii.
 Usiadłam na przeciwko niego.
- Julia, zrobiłam to. Zabiłam Bartka. Ale ja zrobiłam to dla Ciebie. Przez niego Ty nie żyjesz, więc ja musiałam to zrobić. Zbyt bardzo Ciebie kochałam. Byłaś dla mnie zbyt ważna. Wiem, że to nie było dobre rozwiązanie, ale jednak kiedy zobaczyłam, jak on potraktował tamtą kobietę to coś we mnie pękło. Coś podpowiadało mi, że powinnam to zrobić. Tylko, że teraz mam problem. Zabiłam go. A jego ciało leży w parku. Obok niego jest pręt, a na nim moje odciski palców. Zaraz ktoś zadzwoni na policję. Oni zaczną śledztwo. Ktoś na pewno widział jak go zabijałam. A wtedy.... wtedy będę musiała iść do więzienia. Ale nie mogę. Wiesz jaki to będzie wstyd dla Pique ? Wyobrażam już sobie te nagłówki w gazetach : "Ukochana słynnego hiszpańskiego piłkarza zabiła ze szczególnym okrucieństwem! Wyrok dożywocia to za mało! Niech Gerard dostanie zakaz gry!". Nie chcę, aby przez moją głupotę ucierpiała moja pierwsza i ostatnia miłość.  ~ To były ostatnie słowa wypowiedziane przez Luisę do swojej przyjaciółki Julii Fabregas, a w zasadzie do jej grobu.
Później sięgnęła po żyletkę, którą miała głęboko schowaną w kieszeni i nosiła na wszelki wypadek, i podcięła sobie żyły. Nie zrobiła jakiś głębokich cięć, ale ponieważ jej ręce posiadały już wiele blizn i strupów po tego typu "wypadkach" , nie udało jej się uratować.




Podczas kiedy Luisa właśnie straciła życie jej ukochany wziął małego Milanka i Julię na murawę Camp Nou i robił zdjęcia wraz z Fabregasem.
- Gerard ! Muszę Ci coś powiedzieć! - krzyknął Marc Pique i podbiegł do brata
- No co chcesz młody? - powiedział rozbawiony tym, że Milan zaczął jeść piłkę, Pique
_________________________________________________________________________________
Tam dam dam ! Mamy kolejny wpisik :3 Znów przepraszam za lekko brutalny gif :)
Ten rozdział dedykuję drogiemu Bartkowi ( nie miałam Ciebie na myśli nazywając bohatera Bartek ) i Maiconowi .

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

piątek, 27 września 2013

11. W końcu trochę spokoju ...






*** Dwa miesiące później
Te dwa miesiące były dla mnie straszne. Wszystko dokoła mnie przypominało mi Julię. Fabregas także cały czas był smutny. Gdyby nie Gerard, który codziennie go odwiedzał i pocieszał, pewnie zrobiłby sobie coś. On tak bardzo ją kochał... A ona tak szybko odeszła. Codziennie chodziłam na jej grób i stawiałam znicze i kwiaty. Fabs robił to samo. Ostatnio pozwoliliśmy mu się do nas przeprowadzić, bo sam nie dawał rady sobie w takim wielkim domu, w którym pełno było rzeczy Julii. Nie potrafił ich wyrzucić. Pewnie ja też bym nie potrafiła. Co ja mówię pewnie. Ja nie potrafię tego zrobić. W mojej szafie mam pełno jej ubrań. W kosmetyczce perfum i pudrów. Albumy są pełne naszych wspólnych zdjęć. Są to jedyne pamiątki po mojej przyjaciółce, więc jakbym mogła je wyrzucić. 
Miałam już o tym nie mówić. Zawsze jak wspominam Juli to jest mi smutno. A teraz wzięło mnie na wspomnienia dlatego,że leżę na łóżku szpitalnym. Przy mnie siedzi Gerard. Wczoraj o godzinie 21 przyjechałam razem z Hiszpanem do szpitala.
Na dzisiaj mam wyznaczoną datę porodu. Razem z Pique jesteśmy szczęśliwi, z tego powodu, że wróciliśmy do siebie i zaraz zostaniemy rodzicami. ***
Stało się. O godzinie 20:20 w Prywatnej Klinice w Barcelonie na świat przyszły moje kochane bliźniaki dwujajowe- dziewczynka i chłopiec. O dziwo jeszcze wczoraj byłam przekonana, że urodzę tylko synka. A tutaj taka niespodzianka. Razem z Gerim podjęliśmy decyzję,że małą nazwiemy Julia, na cześć kochanej Julii Fabregas...
Związek z tak znanym piłkarzem zobowiązuje. Gerard już o 3 w nocy ubrał nasze maleństwa w Blaugranowe ciuszki i zaczął robić im zdjęcia.
Godzina 4:00 w nocy

Zaczął od Julci. Carles już wczoraj wpadł do szpitala i podarował nam swoją dawną koszulkę, aby zrobić naszemu synkowi w niej zdjęcie. Jako, że mamy bliźniaki to Mała Julia doznała zaszczytu posiadania koszulki Kapitana. 

Później przyszła kolej na Milanka. Żeby nie powtarzać zdjęć to Geri założył mu Barcelonowy szlafroczek i cyknął focie. Trochę przeróbek w Aviary i można wrzucać na Twittera. 



Ahhh.... ten uzależniony od portali społecznościowych Pique.
 - Luuuuuuuuui... W hallu jest pełno prezentów dla naszych maluchów. Przynieść je ? - zapytał mój ukochany kiedy skończył chwalić się światu, że został ojcem dwójki maluchów.
- Możesz. - odpowiedziałam i zauważyłam, że nic mnie już nie boli. Gerard przyniósł masę kartonów a ja postanowiłam odpalić laptopa. Cała skrzynka pełna gratulacji. Chciałam odpisać wszystkim, ale nie miałam aż tyle siły. Stwierdziłam,że i ja mogę pochwalić się tym, że zostałam matką. Porobiłam parę zdjęć prezentów otrzymanych od piłkarzy Barcelony i zrobiłam z nich sklejkę.

Wrzuciłam zdjęcie na facebooka i napisałam : 

"Dziękuję wam kochani za wsparcie w tym niezmiernie ważnym zarówno dla mnie i Gerarda dniu. Ogromne podziękowania dla sztabu FC Barcelony i wszystkich piłkarzy za otrzymane prezenty dla maluchów. "

Odzew był natychmiastowy. Wszyscy nam gratulowali. Oh... jakie to miłe.

- Puk puk. Mogę wejść ?
- O! Cesc ! Pewnie. Czekałam na Ciebie. Myślałam, że zrobisz sobie jakąś słit focię z Gerim na insta. W końcu oboje jesteście od tego uzależnieni. - powitałam Hiszpana
- Chciałem dać wam trochę prywatności. A ten debil zrobił zdjęcia beze mnie ? -  zaczął żartować Cesc
- Tak. Zrobił.  Ale wiesz, nic straconego. Możesz się pochwalić, że byłeś u swojej chrześniaczki.
- Chrześniaczki? - zapytał zdziwiony.- A to nie miał być synek ?
- Miał być. Ale urodziłam bliźniaki. Córeczkę i synka.
- A jak nazwaliście małą?
- Julia...
- Julia mówisz... - jego oczy zaszkliły się. Ukucnął i płakał.
- Cesc... Mała ma imię właśnie po Twojej żonie. Wiem, że dla Ciebie teraz to trudne, ale zrozum nas - próbowałam go pocieszyć.
- Rozumiem. I w głębi duszy się z tego cieszę, ale jeszcze cały czas kiedy słyszę jej imię chce mi się płakać. Tak bardzo ją kocham...

**********
Miesiąc później.
- Gerard! Zbieraj się ! Idziemy dzisiaj z dziećmi pierwszy raz na wasz trening, więc miło by było gdybyś i ty tam był. - próbowałam zmusić chłopaka do tego by ruszył się z przed telewizora
- Czekaj, bo my tu z tym frajerem meczyk kończymy. - odkrzyknął mój wybranek.
- Ciągle tylko Fifa i Fifa. A ja muszę się sama dziećmi zajmować. -  mruczałam pod nosem.

Gerard i Cesc w końcu skończyli grać i ruszyli na trening. Pojechałam oczywiście z nimi. Już za tydzień grają na Wembley w finale Ligi Mistrzów. Muszą to wygrać.

Pojawiliśmy się na treningu trochę spóźnieni. Co u Gerarda było już w sumie normą. Ten facet wszędzie się spóźniał. Dobrze, że chociaż na porodówce był na czas. Chociaż niewiele brakowało, aby się spóźnił. Dobrze, że jego młodszy brat, Marc nad wszystkim czuwał wtedy.
Cesc i Gerard dostali 5 karnych kółek. Po wykonaniu zadania zaczęli zachowywać się jak małe dzieciaki.

 Później już nie zwracałam uwagi na to co robili, bo przyszła Anna, żona Andresa, i zaczęłyśmy rozmawiać o dzieciach. Anna bardzo polubiła moje maluchy.
Koło godziny później musiałam pójść po coś do picia, więc zostawiłam Julię i Milana Annie.

Zeszłam z trybuny VIPów i udałam się do wyjścia. Po drodze oczywiście zaczepiło mnie paru kibiców Blaugrany i prosiło o autograf. Kiedy rozdałam już wszystkie i każdy kto chciał zrobił sobie ze mną zdjęcie wyszłam na ulicę Barcelony, gdzie zobaczyłam białe BMW.. A w nim....
________________________________________________________
Kolejny rozdział :D tym razem dedykacja dla wspierającej mnie cały czas Julii :3 <333 p="">Trochę nudnawy i za wesoły jak na mnie rozdział :3

środa, 25 września 2013

10. Śmierć

-Mam dla Pani w takim razie wiadomość. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, jednak nie udało nam się uratować Pani Julii Fábregas. Zmarła, ponieważ miała zbyt wiele obrażeń wewnętrznych. - powiedział lekarz
-ALE JAK TO !!?? - wykrzyknęłam tak głośno, że zapewne usłyszał mnie cały szpital. - ONA MUSI ŻYĆ!!

- Bardzo mi przykro - odpowiedział pan Samaniego
- I co mnie obchodzi, że pani jest przykro?! - wybuchnęłam płaczem.
Pielęgniarki zaczęły mnie pocieszać, jednak ja nie reagowałam.
*** Dwie godziny później
Nie zauważyłam nawet kiedy minął ten czas jednak wciąż siedziałam pod ścianą i płakałam. Nie wiem skąd nagle znalazł się przy mnie Gerard. Przytulił mnie. 


-Mam dla Pani w takim razie wiadomość. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy, jednak nie udało nam się uratować Pani Julii Fábregas. Zmarła, ponieważ miała zbyt wiele obrażeń wewnętrznych. - powiedział lekarz
-ALE JAK TO !!?? - wykrzyknęłam tak głośno, że zapewne usłyszał mnie cały szpital. - ONA MUSI ŻYĆ!!
Nie broniłam się przed tym. Potrzebowałam tego.
-Skarbie, wszystko w porządku? - Zapytał Piqué głaszcząc mnie po głowie
- Nic nie jest w porządku! Julia nie żyje! I to wszystko przeze mnie! I przez niego!
- Ale przez jakiego "jego" ?
- No przez niego. Bartka.
- Kim jest ten Bartek ?!
- A więc to długa historia. - powiedziałam już spokojniej
- Mam czas. Odpowiadaj kochanie - przytulił mnie
- A więc jest to chłopak z Madrytu, którego znam już od podstawówki. Na początku się przyjaźniliśmy, jednak, kiedy Bartek miał 11 lat zmarła mu matka. A dokładniej to widział na własne oczy jak jego ojciec zamordował matkę. Przeżył wtedy straszną traumę. Od tamtego czasu znęcał się nad wszystkimi. A w szczególności nade mną. Nie wiem dlaczego. W trzeciej klasie gimnazjum przeprowadziłam się do Barcelony. Aby być jak najdalej od niego. Przez jakieś dwa lata miałam spokój. Jednak później mnie znalazł. Zaczął mnie szantażować i gwałcić. Chwilę odpoczynku znalazłam dopiero obok Ciebie - przerwalam na chwilę moją opowieść, aby przutulić się do jego torsu.
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? Razem poradzilibyśmy sobie. - Zapytał Hiszpan
- Bo nie mogłam. Jak już mówiłam, szantażował mnie. Później, hak wróciłam do Madrytu to zaczął znów mnie prześladować i znów mnie zgwałcił. Julia chciała mnie uratować. Nie wiem co jej zrobił, bo podał mi jakieś narkotyki. To przeze mnie Julia nie żyje! - Znów zaczęłam płakać.
- To nie jest Twoja wina! To wszystko przez niego! Zabije skurwiela jak tylko go znajdę! - Gerard był naprawdę wściekły
- Nie. Zostaw. Fabs Ciebie teraz potrzebuje. To Twój przyjaciel. Musisz mu pomóc póki go jeszcze masz.

Cały czas płakałam a Gerard mnie pocieszał. W końcu i on psychicznie nie wytrzymał i zaczął płakać. Najpierw powoli spłynęła tylko jedna łza. Później nie widziałam już jego oczyma były całe czerwone od płaczu...













__________________________________________________________
I kolejny rozdział mamy :)  tym razem dedykacja dla jakże wspaniałej Domi :)

CZYTASZ = KOMENTUJESZ 

środa, 18 września 2013

9. Szpital




W końcu znalazłam ją... Leżała na ziemi nieprzytomna. Szybko schyliłam się i zaczęłam wykonywać sztuczne oddychanie. Uff... Oddychała. Wyjęłam telefon z torebki i zaczęłam wybierać numer 112.
-Dzień dobry. Policja. - powiedział ktoś po drugiej stronie słuchawki
- Chciałabym wezwać karetkę na ulicę Jesionową 29. Ale teraz natychmiast! - wykrzyczałam do słuchawki i się rozłączyłam.
- Juli, nie odchodź... Proszę Cię.. Kochana. Nie zostawiaj mnie tutaj samej... Juluś... - wychlipałam.
Karetka przyjechała dość szybko. Chciałam do niej wsiąść, jednak mi nie pozwolili.
Podeszłam do ściany. Zaczęłam płakać i osuwać się na dół. Ona nie mogła umrzeć.

*****************************
W szpitalu

Przyjechałam do szpitala jak najszybciej się dało. Zaczęłam szukać sali w której leży moja przyjaciółka. Biegałam po budynku jak oszalała, aż w końcu znalazłam gabinet lekarzy. Zapytałam gdzie leży Julia ...Julia Fabregas ? 
- W sali numer 6. Ale jest pani kimś z rodziny? - zapytał doktor Samaniego 
- Nie. - odpowiedziałam smutno 
- To niestety nie może pani wejść. 
Znów się rozpłakałam i uciekłam do łazienki. Tam weszłam do pierwszej lepszej kabiny i wyciągnęłam... Tak. Żyletkę. Tak , znów to zrobiła. Pierwsze cięcie bolało najmocniej. Później już nic nie czułam.
Nie wiem kiedy straciłam przytomność, ale obudziłam się dopiero na sali szpitalnej. Zobaczyłam,że mam zabandażowaną rękę. 
Czyli mnie uratowali. Pomyślałam. Nie chciałam tego. Wolałam umrzeć. Bo to przeze mnie Julia znalazła się w szpitalu. 
Właśnie ! Julia. Wstałam z łóżka i poszłam do gabinetu lekarzy po raz drugi już dzisiaj.
Tym razem doktor Samaniego pozwolił mi pójść do Julii. Leżała nieprzytomna na łóżku. Wyglądała tak niewinnie. Tęskniłam za tą żywiołową Julcią, która była ciągle uśmiechnięta i zadowolona z życia. A nie taką smutną dziewczynę. 
Nagle jakiś sprzęt koło łóżka zaczął dzwonić. Przestraszyłam się ale nie opuszczałam miejsca koło łóżka mojej najlepszej przyjaciółki.Przybiegło z pięciu lekarzy i zaczęli coś robić przy tym sprzęcie. Ja nadal nie ruszałam się z miejsca. Doktor Samaniego rozpiął górną część piżamy Julii i zaczął masaż serca. Jedna z pielęgniarek rozkazała mi wyjść. Zrobiłam to niechętnie, ponieważ nie chciałam zostawiać Hiszpanki samej. 
Stanęłam przy szybie i wpatrywałam się co robili lekarze. Pielęgniarz Castro zasłonił zasłonkę która wisiała dookoła łóżka. Ehh.. No to sobie popatrzyłam. Usiadłam więc pod salą i nie ruszałam się z miejsca. 
Po godzinie z sali wyszedł lekarz.
-Czy pani jest tu jedyną bliską osobą Julii Fabregas ? - zapytał
- Tak. Co z nią jest? 
-No to mam dla pani wiadomość .... 
_____________________________________________________
Przepraszam za ten jeden trochę brutalny fragment, ale musiałam. 
Taki trochę wymuszony rozdział, ale jest. :)  
Ten wpis dedykuję Dominice :) 

Czytasz = Komentujesz  :) 

niedziela, 15 września 2013

8. Dlaczego ?

Zrobił to. Zrobił to po raz kolejny. Chyba wszyscy wiedzą o co mi chodzi. To słowo nie przejdzie mi przez gardło.
Później jak gdyby nigdy nic pocałował mnie w usta i poszedł. Poszedł i zostawił mnie leżącą na ziemi. Na zimnej i brudnej ziemi. Zaczęła się rozglądać za Julią. Nigdzie jej nie było.
Co on jej zrobił? Zaczęłam się martwić o moją najlepszą przyjaciółkę. Ona zawsze ze mną była. W tych smutnych i tych dobrych chwilach. Zawsze podtrzymywała mnie na duchu. Wiedziała o mnie wszystko. Pomagała.
 A teraz co? Przeze mnie coś mogło jej się stać. Mogę ją stracić na zawsze. Nie. Nawet nie wolno mi tak myśleć. Pewnie uciekła mu. On wściekły zrobił mi to.
Próbowałam się podnieść z ziemi. Nie mogłam dać rady. Wszystko mnie bolało.
Nagle przypomniałam sobie o ciąży. Czy z moim synkiem wszystko jest w porządku ? Czy on mu nic nie zrobił TYM.
W końcu udało mi się wstać. Pierwsze co zrobiłam to zaczęłam szukać telefonu. Szło mi to dość mozolnie , bo wszystko mnie bolało. Jest! Znalazłam. Szybko wybrałam numer Julii. Nikt nie odbierał. To już źle znaczyło. Moja przyjaciółka zawsze odbierała ode mnie telefon. Gdziekolwiek by była. Szkoła, lekarz, ważne spotkanie... Nasza przyjaźń była ważniejsza. Ale teraz musiało się stać coś poważnego.
Hmm.... a może po prostu była zajęta z Cescem ? Nie. Wtedy też by odebrała. No to trzeba zadzwonić do Fabregasa. Nie będzie to przyjemna rozmowa, ale dla Julii zrobię wszystko. Wybrałam numer Hiszpana i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hhhej Cesc. Jest z Tobą Jula ? - zapytałam zdenerwowana
- Nie. Myślałem, że jest z Tobą. - odpowiedział piłkarz. - Luisa, powiedz mi o co chodzi. - niemal wykrzyknął.
- O nic. Chciałam wiedzieć. - starałam się uspokoić go. - A... jeszcze jedno. Miałeś jakiś kontakt z Gerardem ? - oczy zaszły mi łzami.
- Tak, owszem. Rozmawiałem z nim wiele razy. Wspominał coś o Tobie. I o tym, że nadal Cię kocha, jednak wie, że musi mu to przejść, bo Ty go nie chcesz widzieć. - mówił Katalończyk.
Tego już nie wytrzymałam. Szybko się rozłączyłam i wybuchnęłam głośnym płaczem. Tak, ja go nadal kocham. Ale ON,Bartek,  musiał wszystko zniszczyć. Naszą miłość. Ja i Gerard byliśmy tacy szczęśliwi.
O nie ! Przez to użalanie się nad sobą zapomniałam o Julii. Muszę zacząć jej szukać.
Mimo ogromnego bólu zaczęłam biegać w tę i z powrotem w poszukiwaniu Hiszpanki.
I w końcu ją znalazłam .....
______________________________________________________________
Welcome back :3 Naszła mnie wena, więc piszę :3
Mam nadzieję, że się podoba <3 p="">

CZYTASZ= KOMENTUJESZ

Każdy komentarz naprawdę pomaga <3 div="" nbsp="">
Nieuchronnie zbliżamy się do końca historii. 
Ten rozdział dedykuję Julii ( tak, to właśnie ona jest tą "Hiszpanką" )  i Julii :) 


niedziela, 25 sierpnia 2013

7. Powtórka...

Stał pod moim oknem i patrzył w górę. Strasznie się przestraszyłam. Nie wiedziałam co robić. Mój telefon znowu zaczął dzwonić. Spojrzałam na ekran. To On dzwonił. Nie wiedziałam czy odebrać czy nie.Jak nie odbiorę to będzie cały czas dzwonił, a może nawet odważy się zapukać do drzwi. Nie. Nie chcialam, żeby rodzice o wszystkim się dowiedzieli. Więc odebrałam. 
- "Widzę mała, że w domku jesteś" - On powiedział 
- " Co Ty tutaj robisz? Przecież wszystko zrobilam tak jak kazałeś. Mówiłeś, że znikniesz, a teraz co? Nagle pojawiasz się pod moim oknem. Co tym razem chcesz ode mnie?" - mówiłam zestresowana
- " Kotku zejdź na dół, albo ja wejdę do Ciebie" - zaczął mnie straszyć. 
- "Dobra, zejdę. Ale tylko na chwilę. Jestem bardzo zajęta" - skłamałam
Zarzuciłam czarną skórzaną kurtkę na ramiona. Ubrałam pierwszą lepszą spódnicę. Do tego założyłam zwykłe baleriny i zeszłam na dół. Poczułam chłodny wiatr na ramionach. Mimo iż było pewnie ze 20 stopni na dworze to mi było zimno. To pewnie ze strachu. 
Dostrzegłam Go. Stał koło lampy. Podeszłam bliżej.
- "Czego chcesz?" - zapytałam
- " Słońce, jak Ty się do mnie odzywasz?  Ale do celu. Chodźmy się przejść" 
- " Nigdzie nie idę. Miałam tylko tutaj zejść" - powiedziałam.
-"Albo idziesz ze mną albo..." przyciągnął mnie do siebie i mocno pociągnął za włosy.
- "Dobrze. Już idę. " - powiedziałam wystraszona próbując wyrwać się z jego uścisku.
Chwycił mnie mocno za nadgarstek, żebym przypadkiem mu nie uciekła. 
Zatrzymaliśmy się koło jakiegoś opuszczonego budynku. 
-" Chyba musimy porozmawiać mała." - On powiedział.
- " O czym? Nie jestem Ci teraz nic dłużna." 
- " Słyszałem, że komuś o TYM powiedziałaś." - złapał mnie mocniej za nadgarstek i przyciągnął do siebie znowu. Poczułam jego oddech na policzku. 
- " Nikomu nic nie mówiłam." -  skłamałam po raz kolejny.
-" Ja wiem swoje"- powiedział po czym jego ręka powędrowała pod moją bluzkę.  Wędrowała coraz wyżej. Poczułam ją na swoim biuście. 
Usiłowałam mu się wyrwać, ale się nie dało. Zerwał ze mnie bluzkę.
-" Musisz teraz dostać za swoje ździro"- wykrzyczał i znowu zaczął mnie obmacywać. 
***
Poczułam, że ktoś zaczął mną potrząsać. Obudziłam się. Dostrzegłam moją przyjaciółkę, Julię. 
-" Julia? Co ja tutaj robię? I skąd Ty się tutaj wzięłaś? " - zapytałam. Poczułam ogromny ból w dolnej części brzucha. 
-" Lui, co się Tobie stało? Wyglądasz strasznie. Czy to znowu ten drań Ci coś zrobił?
- "Nie. My tylko rozmawialiśmy." - odpowiedziałam
- " To gdzie zgubiłaś ubrania ?" - zapytała zatroskana Julia.
Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczyma. Poczułam jak ktoś wbija mi igłę w rękę. Zaczęłam krzyczeć "Julia!"  ale nikt mi nie odpowiadał. Ktoś znowu mnie ukłuł iglą. Przed moimi oczyma tym razem pojawiła się tęcza. Zrobiło mi się miło i przyjemnie. To co wtedy czułam nie przedstawiało ani trochę tego co się działo wokół mnie... 

sobota, 24 sierpnia 2013

6. To koniec..

Ubrałam się w ulubioną sukienkę Gerarda i założyłam czarne szpilki. Spojrzałam w lustro i powiedziałam: " Luisa, dzisiaj musisz mu w końcu to powiedzieć." . Zrobilam dwa głębokie wdechy i wyszłam z domu rodziców. Poszłam w kierunku restauracji, w której umówiłam się z Piqué. Z daleka widziałam, że‎ widziałam, że Geri czekał na mnie przed wejściem. "Jak zwykle dżentelmen z niego" pomyślałam. Podeszłam bliżej.
 -"Hej" powiedziałam trochę oschle. 
-"Cześć skarbie" odpowiedział Gerard i próbował mnie pocałować. Odepchnęłam go.
 -"Wejdziemy? Bo musimy porozmawiać." mówiłam, starając się nie patrzeć na piłkarza Hiszpanii 
-"Pewnie." otworzył mi drzwi Weszliśmy do środka. Wybraliśmy nieduży stolik przy oknie i usiedliśmy. 
-"A więc o czym chciałaś porozmawiać?" zapytał Katalończyk.
 -"Chcę, żeby było jasne, że nie możemy być teraz razem." powiedziałam powstrzymując się od płaczu. 
-"Ale dlaczego? Przecież tak świetnie się dogadywaliśmy." drążył temat trochę smutny i wyraźnie zdziwiony Gerard 
-"Widzocznie zbyt dobrze..." powiedziałam "Po prostu nie możemy być razem. To nie ma sensu. Ty masz swoją karierę i mnóstwo śliczny dziewczyn wokół siebie. A ja? Ja nagrałam jedną piosenkę. Powiedzą, że chce zrobić dzięki związkowi z Tobą, karierę." próbowałam wymyślić na szybko powody mojej decyzji. Później Gerard nalegał, żebyśmy spróbowali, i że nie ma co się przejmować innymi, ale ja bylam nie ugięta. Ponieważ zamówiliśmy tylko wodę to szybko ją wypiłam i jeszcze szybciej wyszłam.‎ Co prawda Piqué próbował mnie zatrzymać, ale udawałam że go nie słyszę. Wiedziałam, że go naprawdę kocham , ale jednak sądziłam, że podjęłam dobrą decyzję. Nie zauważyłam nawet kiedy dotarłam do domu rodziców. Weszłam do środka próbując nie pokazać rodzicom, że jest mi bardzo smutno. Rzuciłam tylko zdawkowe "Cześć" i "Wróciłam już" oraz poszłam prosto do swojego pokoju. Weszłam do niego, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać. Płakałam chyba z dobre pół godziny, pewnie kontynuowałabym to gdyby nie telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. 'Dzwoni Ramos' .
Pomyślałam co on ode mnie chce. 
-"Tak słucham?" - zapytałam odbierając telefon -
"Hej Luisa. Pilar opowiedziała mi o wszystkim." -Hiszpan zaczął W tym momencie już wiedziałam o co mu chodzi. 
-"Miała nikomu nie mówić"- ledwo powstrzymywałam się od płaczu. 
-"Ale Lui, musisz powiedzieć o tym Gerardowi. Pojdziecie na policję. Wszystko będzie dobrze. " - mówił Sergio 
-" Nie. Nie ma takiej opcji. Nie jestem już z Gerardem i nie chcę go wciągać w moje problemy." 
-" Dziewczyno, czy ty nie rozumiesz że to jest karalne? Ja zaraz dzwonię do Piqué i mówię mu, że ma do ciebie przyjechać. "‎ - próbował przemówić mi do rozsądku Hiszpan. - " Proszę Cię, nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. To moje życie. Ty zajmij się swoim "- krótko podsumowałam i się rozłączyłam. Odłożyłam telefon na półkę. Podeszłam do okna i zobaczyłam Go.

sobota, 18 maja 2013

5. Czyżby powrót ?


 Moja droga do Madrytu nie trwała długo . Kiedy przyleciałam i zobaczyłam na lotnisku plakaty z zapowiedzią wielkich "Gran Derbi"  to zachciało mi się płakać . Nie dlatego , że nie obejrzę ich , lecz dlatego , że na tych plakatach był namalowany wielki Gerard . A ja wciąż go kochałam . No ale cóż .... Nie mogłam z Pique być dłużej. Nie po tym co się stało jak poznałam Go. Tak rozmyślając nie zauważyłam kiedy dotarłam do domu moich rodziców. 
- Luisa ! Co ty tu robisz ? - zapytała mnie mama 
- Wróciłam.. - odpowiedziałam smutno 
- Co się stało ? Widzę , że jesteś smutna . Mów mi zaraz kto ci to zrobił ! - zaczął mój ojciec
- Tato , nic mi się nie stało , po prostu się za wami stęskniłam - odpowiedziałam 
- Ja wiem , że coś ci jest .. Ale nie będę cię męczył , idź się rozpakuj . A na obiad dzisiaj pizza. - próbował rozweselić mnie tato 
         Weszłam do mojego starego pokoju i poczułam , że strasznie tęsknię za Gerardem . Czułam , że nie wytrzyma bez niego , więc postanowiłam do niego zadzwonić . 
- GggGerard ? 
- Tak,  to ja . A kto mówi ? 
- Luisa ....
- Lui, kochanie ! Myślałem , że nigdy do mnie nie zadzwonisz . 
- Wiem .... i chciałam , żeby tak było .. Ale ... możemy się spotkać ?
- Z tobą zawsze i wszędzie . 
- No to może w tej restauracji koło domu moich rodziców ?
- Jasne , już wsiadam w samolot i do ciebie lecę skarbie .
- To czekam .
           Po tej rozmowie polepszyło mi się . Zeszłam na obiad do rodziców.
- Nie będę jadła . Umówiłam się z kolegą w restauracji. - powiedziałam 
- No dobrze skarbie . A może przedstawisz nam kolegę ? - zaczęła moja mama 
            Wróciłam z powrotem do mojego starego pokoju i zaczęłam oglądać moje i Geriego wspólne zdjęcia .... Przecież my razem wyglądaliśmy tak świetnie ! 

niedziela, 14 kwietnia 2013

*_*

'Messi posiada naturalny talent, podczas gdy Cristiano jest produktem ciężkich treningów' ~ Zlatan Ibrahimović

sobota, 23 marca 2013

4. Tak , ale nie ...

No więc , kiedy weszłam do środka zobaczyłam jakieś serpentyny oraz balony przywieszone na suficie . Od razu zapytałam Leo co tutaj się dzieje :
- Leo , któryś z was ma dzisiaj urodziny ?
- Niee.. Ale to chyba nie o nas chodzi - odpowiedział Argentyńczyk
Nagle zza drzwi wyskoczyli wszyscy zawodnicy Blaugrany , a na ich czele oczywiście mój Gerard .
- Wszystkiego najlepszego kochanie - powiedział Hiszpan
- Ale .. ale jak to?  To ja ...  - zaczęłam zaskoczona -  Aaaa. no tak ! Dzisiaj 2 luty ! Tobie także życzę wszystkiego najlepszego Geri - powiedziałam i namiętnie pocałowałam Pique


- Ej , nie całujcie się za długo ! My tutaj też jesteśmy ! - zaśmiał się Cesc
- Jakżebym mogła ciebie nie zauważyć Fabsiu ! - także zaśmiałam się i przytuliłam Fabregasa
- No to może pokroimy wasz tort ? Zobacz Lui, jaki ładny kupiliśmy :D - powiedział i wskazał na tort Puyi
- Prześliczny tort - stwierdziłam i także przytuliłam Blaugranową piątkę 
- Nonono Lui , bez przesady z czułościami , bo Gerard będzie zazdrosny :D - zaśmiał się Carles 
- Kochani , ja was słyszę :D - roześmiał się Pique


Dzień w ośrodku treningowym minął bardzo szybko . Około 20 wraz z Gerardem wróciłam do jego domu . Tam też zastałam niespodziankę dla mnie .W całym domu porozwieszane były moje zdjęcia ,a  na stole czekała na mnie romantyczna kolacja . 
Ten wieczór rozpoczął się bardzo fajnie ... 


A więc po zakończonej kolacji Gerard zrobił coś , czego nigdy bym się nie spodziewała! Uklęknął przede mną i powiedział : 
- Luisa , wiem , że jesteśmy ze sobą bardzo krótko ,ale kocham cię ogromnie i chciałbym z tobą spędzić resztę mojego życia . Wyjdziesz za mnie ? 
Poczułam , jak ziemia się kołysze . Prawie się rozpłakałam. Musiałam mu odpowiedzieć . Chciałam powiedzieć tak , ale wiedziałam , że nie powinnam . 
Zaczęłam :
- Moja odpowiedź brzmi ... 
*** No to tyle po tak długiej przerwie :D Jak wam się podoba ? : D **** 


Reprezentacyjnie ..

No to tak !
Reprezentacja Hiszpanii zremisowała wczoraj z Finlandią 1:1
Gola dla La Roja zdobył środkowy obrońca Realu Madryt - Sergio Ramos .


We wczorajszym meczu Jordi Alba naderwał sobie ścięgno podkolanowe . Ten uraz wykluczy go na mecz Reprezentacji z Francją , a także na mecz FCB z PSG . 

Wczoraj ( a w zasadzie dzisiaj :D )  odbył się mecz Argentyna - Wenezuela . Zakończył się on wynikiem 3:0 dla Argentyny . Leo Messi ( jako kapitan )  strzelił jednego gola oraz asystował przy pozostałych dwóch trafieniach ! 


czwartek, 7 lutego 2013

Wiadomość !

No to mam dla was wiadomość .  
Niestety przez najbliższy tydzień nic nie dodam bo będę na feriach , ale nie martwcie się , przez ten tydzień postaram się napisać co najmniej 3 nowe rozdziały . A więc , do zobaczenia Cules ! <3 nbsp="" p="">

wtorek, 5 lutego 2013

Milan Pique Mebarak

Wczoraj , Shakira dodała na twittera pierwsze zdjęcie swojego synka . Jaki on jest boski *_* 


No to dzisiaj swoje 26 urodziny obchodzi Gerard Pique . Najlepszego mistrzu 
Mało kontuzji , dużo goli i asyst , udanych występów w reprezentacji Hiszpanii jaki i w FC Barcelonie . Aby Milan zdrowo rósł i został tak samo świetnym piłkarzem jak ty . 


 Dzisiaj także urodziny obchodzi Shakira , czyli wybranka Gerarda . Urodzili się oni tego samego dnia , tyle ,że Shakira o 10 lat wcześniej .  Shak , życzę Ci wielu występów , abyś była zadowolona ze swojego partnera i syna . No i żebyście się teraz o córeczkę postarali :D

piątek, 1 lutego 2013

3. Początek niespodzianek ...


Kiedy weszłam do kuchni zobaczyłam Gerarda , który stojąc przy blacie robił koktajl z truskawek . Tym razem to ja postanowiłam zrobić mu niespodziankę i podeszłam do niego od tyłu . Rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek . Gerard był zadowolony
- Ooo... Widzę , ze moja piękność skończyła flirtować z Davidem .
- oj Piqué ty zazdrośniku . - Powiedziałam i znowu pocałowałam go w policzek .
- Dobra dobra Lui . O 14 mam trening i chciałbym , abyś na niego przyszła . Ale nie możesz pojechać ze mną . - Zaczął boski Hiszpan
- To w jaki sposób mam się tam dostać ? - Zapytałam
- Nie martw się , załatwiłem ci podwózkę . - Rzekł Gerard i rozczochrał moje włosy -Messi po ciebie przyjedzie . Ma coś do załatwienia w okolicy i po drodze cię zabierze
- Okok . Ale zaczekaj Gerard ! -Krzyknęłam - a w co ja mam się ubrać ?
- Kotek, nie przejmuj się . Zajrzyj do łazienki a znajdziesz tam spodenki . Tą koszulkę zdejmij , bo przygotowałem ci nową . Ale oczywiście też moją . A teraz muszę lecieć . - Powiedział i cmoknął mnie w policzek

No to zostałam sama . Sama w tym wielkim i nieznanym mi domu . Wróciłam do kuchni i wypiłam przygotowany przez Gerarda koktajl . Spojrzałam na zegarek . " dopiero 13 . Mam jeszcze godzinę" -powiedziałam sama do siebie .

Poszłam do łazienki i przebrałam się w nowe ubrania . " Nonono , Geri ma niezły gust "- pomyślałam ubierając krótkie czarne szorty z logiem FCB . Ubrałam także meczową koszulkę mojego chłopaka . " całkiem nieźle wygląda " - pomyślałam patrząc w lustro .

Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi . Zdziwiłam się, bo była dopiero 13:45 . Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Leo

- No Luisa , widzę , że na całego kibicujesz Blaugranie . - Powiedział uprzejmie uśmiechając się Argentyńczyk
- No pewnie . A co ty tutaj robisz tak wcześnie ? Masz jeszcze 15 minut . -Odpowiedzialam równie uprzejmie
 - Piqué prosił mnie , abyśmy przyjechali trochę szybciej . - Wyjaśnił wszystko Leoś
- No dobra , to jedziemy . - Zamknelam za sobą drzwi na klucz, który leżał na półce , i wsiadłam do auta genialnego napastnika

Podczas drogi Leo nic nie mówił , to i ja się nie odzywałam .

Gdy dotarliśmy na miejsce zauważyłam samochód Piqué . To znak , ze mój chłopak był już w środku . Weszliśmy i doznałam szoku , na widok tego co zobaczyłam ....

**** No to by było na tyle . Totalny brak weny dzisiaj . Ale mam nadzieję , że się spodoba . :)

sobota, 26 stycznia 2013

1. Dziewczyna tylko na jedną noc ?

Obudził mnie jakiś hałas ... Jakby miksera . Kiedy otworzyłam oczy nie wiedziałam gdzie jestem . Rozejrzalam się po pokoju i dostrzegłam koszulkę któregoś z zawodników FCB. Szybko wstałam , aby zobaczyć u kogo w domu jestem . Podeszlam do tej koszulki i odwróciła ją . Na odwrocie zobaczyłam numer '3' i nazwisko Hiszpańskiego obrońcy, Piqué . Zastanawiałam się, co ja tej nocy robiłam . Te przemyślenia przerwał mi ktoś , przytulając mnie od tyłu . Poczułam bardzo ładny męski zapach . Odwróciłam się , i zobaczyłam Gerarda .
- Cześć śliczna - z tym swoim zniewalającym hiszpańskim akcentem powitał mnie obrońca
- ooo.. Geri ... Możesz mi powiedzieć co ja tutaj robię , i co wydarzyło się w nocy .? -Zapytałam , jakby będąc w transie
 - Kochanie, jesteś u mnie w domu , bo nie wygodnie było nam w szatni - puścił do mnie "oczko" przystojniak - a w nocy ... Hmmm to się chyba domyślasz - i znowu oczarowal mnie Katalończyk
 - Czy ja się z tobą przespalam ?? - Niemal wykrzyknęłam
- Tak kotek - Odpowiedzial i próbował pocałować mnie boski obrońca

Nie opieralam się mu . Calowalismy się jakieś 10 minut , kiedy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi .

- To napewno David , miał wpaść do mnie , aby dac mi twoją nową płytę .- wyjaśnił Piqué
 - Moją płytę ? - Zapytałam bardzo zdziwiona
- Tak . Od dawna jestem twoim fanem . Ale ty mogłabyś się ubrać - zaczął znów podrywać mnie Gerard- możesz założyć moją koszulkę , bo twoje ubrania oddałem do prania . Ja pójdę otworzyć Davidowi drzwi

Kiedy Hiszpan poszedł przywitać się z Villą , ja , tak jak polecił Gerard , ubralam jego koszulkę . Wyglądałam w niej, jak w sukience . Ale , szczerze mówiąc byłam bardzo szczęśliwa , ze byłam w domu obrońcy i to w jego koszulce. Ale jeszcze przecież to nic nie znaczy .on może mieć każdą . Może chce mnie po prostu wykorzystać ? I po raz kolejny z zamyślenia wyrwał mnie Piqué . Tym razem podszedł do mnie i tak najzwyczajniej na świecie pocałował . Prosto w usta . I to przy Davidzie . !

- Villa , poznaj , to jest moja dziewczyna , Luisa - powiedział dumnie Barcelońska 'trójka'
- Łohoho , gratuluję stary . - Uśmiechnął się napastnik FCB - w końcu ci się udało ? - Zapytał Gerarda - no Lui , jakim sposobem cię poderwał ? - Powiedział do mnie
 - Przepraszam cię David , ale muszę zamienić słówko z Gerim . - odrzekłam i zaciągnęłam Piqué do łazienki
- Co ty mówisz'? Jaką dziewczyna ? Chcesz mnie wykorzystać ? - Zapytałam zdenerwowana
- Lui, wiem , ze nie jestem aniołkiem , ale naprawdę się w tobie zakochałem . Przepraszam , ze ciebie nie zapytałem , ale zrobię to teraz . A więc , chcesz ze mną być ?

Gerard powiedział to tak przekonująco , że mu uwierzyła. Zresztą , ja sama byłam w nim po uszy zakochana .

- Pewnie, ze chcę - Odpowiedzialam i rzuciłam mu się na szyję . Zaczęliśmy się całować. Całkowicie zapomnieliśmy o Davidzie.

- Co wy tam robicie ,? Już chcecie zostać rodzicami ? - Zapytał śmiejąc się Barceloński napastnik Zawstydzeni wyszliśmy z łazienki .
 - Przepraszamy , ale musieliśmy coś obgadać - powiedział mój nowy chłopak

-Dobra gołąbki, nie będę wam przeszkadzał . Ale Lui,  proszę cię , nie zawróc Gerardowi tak w głowie , ze o dzisiejszym treningu zapomni.
-Uprzejmie zagadnął mnie Villuś - Jasne David . A mogę też przyjść na wasz trening ? - Zapytałam
- Pewnie ! Dziewczyny piłkarzy zawsze mile widziane - Odpowiedzial Asuryjczyk
 - A mógłbyś przyjść z Patricią ? Fajnie , jakby zabrała ze sobą jeszcze Zaidę -próbowałam wymusić coś na napastniku
- Zapytam czy będą chciały przyjść . Idę , bo Gerard chyba się nie pokoi, ze zabieram mu ciebie . Pa Lui - pożegnał się Barcelońska 'siódemka'
- Pa David - powiedziałam i zamknęłam drzwi .

Odwróciłam się , ale nigdzie nie mogłam dostrzec Gerarda . Usłyszałam dźwięk miksera . Ten sam dźwięk , który mnie obudził. Udałam się do kuchni i zobaczyłam tam...

**** No to mamy drugi rozdział . Jak mi się uda to trzeci rozdział pojawi się dzisiaj wieczorem ...

1. How the story begin

No tak . To było pewne , ze FCB wygra z Valencia ... Ale ktoby pomyślał, ze będzie to manita i ze hattricka strzeli nie kto inny jak obrońca Dumy Katalonii , Gerard Piqué . Ten chłopak już od dawna wydawał mi się niesamowity . Ale cóż wtedy miałam chłopaka . A teraz ? Nie mam nic do stracenia , szczególnie , ze niedługo mamy kręcić razem teledysk do mojej nowej piosenki , która ma być hymnem Mundialu 2010r.

Dobrze, ze przyszłam dzisiaj na Camp Nou. Mecz był całkiem ciekawy ... Ale to nie na rozgrywkach skupiona była moja uwaga .. Cały czas obserwowałam przystojnego obrońcę z numerem '3' na koszulce . Coraz bardziej podoba mi się moja sława. Gdyby nie ona , pewnie nie miałabym możliwości usiąść w loży dla Vip'ów . .. Nadal nie mogę uwierzyć w to , ze zwykła dziewczyna z Kolumbii zyskała taką sławę. Hmmm... Chyba zbytnio pogrążyłam się we wspomnieniach . Czas wrócić na ziemię. Przecież za chwilę mam zejść do szatni piłkarzy Blaugrany , aby umówić się z nimi na pierwsze spotkanie w sprawie teledysku di "Waka Waka " .

Ok. Uspokojona zeszlam na dół. Od razu oniemiałam z wrażenia . Widok Gerarda Piqué bez koszulki , to szczyt moich marzeń. Ale trzeba się ogarnąć. W myślach potępiam się mówiąc 'Shakira , co się z tobą dzieje ? Wcześniej nie rea

gowalas tak na widok półnagiego faceta" ale to pewnie. Dlatego , ze mój były w niczym nie przypominał Hiszpana. Ale wracając do tego ci działo się w szatni . Kiedy weszlam Piqué od razu do mnie zagadnął
-" Cześc śliczna . Co tutaj robisz ?"
 - Hej , jestem Luisa ... -Odpowiedzialam zestresowana
- Wiem kim jesteś zlotko - zaczął podrywać mnie Katalończyk
- To dobrze- odpowiedzialam najbardziej obojętnym głosem , jaki zdolalam z siebie wydobyć - Chłopaki , słuchajcie ! -Zaczęłam mówić do reszty zawodników obecnych w szatni - potrzebuję pięciu z was , aby nakręcić teledysk do hymnu Mundialu 2010 .
 - Piękna , ja mogę wziąć w tym udział -zaczął podrywać mnie tym razem Busquets
- Ok , czyli mam już dwóch chętnych -podsumowałam
- Ale jak to dwóch ? Przecież tylko ja się zgłosiłem - zapytał lekko poddenerwowany Sergio
- A tak to . Biorę jeszcze Piqué . On będzie idealnie pasował to tej piosenki - zgasiłam młodego Hiszpana
- Czy ja dobrze słyszałem , ze mam brać udział w tym twoim teledysku ? - Zapytał Piqué ze swoim hiszpańskim akcentem , na dźwięk którego zaczynam się rozpływac
 - Tak kochany , pasujesz mi do niego -Odpowiedzialam , zaczynając kokietować obrońcę - twoja klata jest boska i to tylko dzięki niej ciebie chcę w nim zobaczyć -szepnelam mu na ucho
 - OK , ale w zamian musisz się umówić ze mną na kolację jutro . - Znowu zaczął podrywać mnie Gerard .

Zanim zdążyłam poprosić jeszcze trzech piłkarzy o występ w teledysku zostałam sam na sam w szatni z Piqué .
- Czyżbyśmy zostali sami - rzekł , po czyn zbliżył się do mnie Hiszpan
 - Wydaje mi się ,ze tak - znowu zaczęłam go kokietować

Piqué zbliżył się teraz do mnie tak , ze niemal stykalismy się nosami . Wiedziałam , ze tej nocy nie spędzę sama ...

I nie pomyliłam się ...

***
Pierwsza część ... Może trochę nie zrozumiała , ale to był mój pierwszy raz. Jutro dodam dalszą część historii...

Jakby ktoś się sue domyślił , to ma to opisywać historię miłość mojej i Pique.